wtorek, 6 listopada 2012

Drown My Day

Tylko u mnie nowe logo Drown My Day:

 I nowa CVLT TRV sesja foto do wkładki albumu:

DMD jest jedną z najlepszych kapel około core'owych w Polsce. Koniec kropka. Ciężką pracą i profesjonalną postawą zasłużyli sobie w pełni na to gdzie są. Ba, powiem więcej, po wydaniu "Forgotten" które poziomem, moim skromnym zdaniem, przebijało dokonania takich ogólnie poważanych kapel jak chociażby Bleed From Within, powinni objeżdżać europejskie festiwale i sceny. Niestety tak się nie stało. Na drodze stanęło pewnie to, że mieszkamy wszyscy w smutnym kraju zwanym Polska, z którego wybić się jest niesamowicie ciężko. Na drodze stanęło jak mniemam także odejście ze składu Zvisha. Wreszcie przeszkodą na drodze do eurofejmu był pewnie również wielki brzuch Groova :(.
Niestety, Drown My Day już nigdy nie nagra lepszego albumu niż Forgotten i wybicie się poza Polskę będzie jeszcze trudniejsze niż po wydaniu tejże EPki. Tak, powiedziałem to, a teraz wytłumaczę dlaczego.

Otóż, z każdym nowym wyciekiem DMD ewidentnie dryfuje w kierunku death metalu. Być może jest to naturalny progres, być może zamierzone działanie lub po prostu wpływ przetasowania składu. Teraz ktoś powinien zapytać, co w tym złego? Są przecież kapele, którym taka zmiana wyszła ewidentnie na dobre, patrz Job For A Cowboy. Z kilku przyczyn:
a) Deathcore w wykonaniu Drownów był wybitny. Death metal wychodzi im IMO (być może póki co) przeciętnie.
b) Kapelom wyrosłym na gruncie core'owym super trudno przebić się do świadomości nowego targetu (metalowców), którzy szczególnie w Polsce stanowią bardzo hermetyczną i konserwatywną grupę. Kuce oględnie mówiąc niechętnie podchodzą do zespołów, których członkowie nie mają łącznego metrażu włosów w okolicach 3m i do tego noszą fullcapy. Rezultat takiego przejścia od core'a do bardziej tradycyjnego metalu bywa bolesny i czasem jego rezultatem jest zawieszenie w przestrzeni pomiędzy.
c) Konkurencja na poletku metalowym jest o wiele większa. O ile scena metalcore'owa jest złożona z kapel względnie młodych, tak w metalu powiedziane zostało już tyle, że można się szybko spalić.

Oczywiście wszystko co napisałem powyżej to tylko moje przemyślenia. Drown My Day to kapela która w sumie nie ma wielu wrogów i bardzo dobrze. Ja też nie jestem jednym z nich, wręcz życzę chłopakom żebym się pomylił jak turysta w Tajlandii, bo lubię to co robią. Leśny metal też jest spoko.
Bardziej zależało mi na tym, by skłonić SCENĘ do wypowiedzi. Wszyscy mogą być tu anonimowi, jeżeli chcą, więc zachęcam do dyskusji pod tytułem: Co myślicie o kierunku który DMD obiera muzycznie?

- OD


17 komentarzy:

  1. Napisz coś o Erisach

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą w 100%. Nie wiem tylko jak myli się turysta w Tajlandii? Proszę o rozwinięcie tematu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Są dwie rzeczy które trzeba wiedzieć, żeby zrozumieć kontekst: 1. Tajlandia jest popularnym celem seksturystyki. 2. Tajlandia ma bardzo wysoki odsetek osób transseksualnych w skali całego społeczeństwa. 50% szans trafienia w zakładaną zawartość majtów, lol.

    OdpowiedzUsuń
  4. Największa podjarka re-recordem Tear The Flesh i Forgottena. Fakt, ciężko będzie im nagrać cokolwiek żeby przebić ostatnie wydawnictwo. I na samą myśl o pójście bardziej w kierunku death metalu robi się troche smutno, że nie usłyszymy już kawałków pokroju w/w dwóch siekier :(

    OdpowiedzUsuń
  5. ha, parę dni temu dostałem adres do tego bloga i zastanawiałem się czy kiedyś i nam się "oberwie", długo nie musiałem czekać ;) normalnie nie reaguje na "internetowe zaczepki", ale własnie tego bloga za takie zaczepki nie uważam gdyż piszesz jedynie o swoich przemyśleniach- za to ogromny plus. nie jesteś również anonimowy posługując się swoim imieniem i nazwiskiem (o ile jest prawdziwe). naprawdę ogromny plus gdy w momencie kiedy co druga tablica zespołowa na facebook wygląda jak tablica ogłoszeń, a kapelę się obrażają gdy ich 'odpowiednio' nie wesprzesz, pojawia się ktoś kto bez owijania wypierdoli co myśli :) mam nadzieję, że nasza nadchodząca płyta jednak Ci się spodoba, choć zabiegać o to nie będę. to, że słychać na niej więcej DM niż wcześniej to nie znaczy, że w jakikolwiek sposób się odcinamy od tego co graliśmy na poprzednich epkach. ba, wybór TTF i forgotten but not forgiven na re-record był uzasadniony tym, iż najbardziej własnie te numery uznaliśmy za pasujące do całości płyty pod względem muzycznym z pośród wszystkich jakie kiedykolwiek nagraliśmy. więcej- na płycie znajdzie się również i numer- hoichi the earless- który jest niemalże jasnym nawiązaniem do naszego pierwszego demo z 2007 roku chcąc poniekąd podziękować wszystkim tym, którzy są z nami od początku i nie bacząc na naszego różnego rodzaju wybory wspierają nas dobrym słowem.

    ps - jestem na diecie i schudłem już 4 kg ;)
    ps2 - przeróbka zdjęcia nawet śmieszna, Adam najlepszy

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem, posłucham LP za parę miesięcy to się wypowiem. "Undead God" fajny, ale wiadomo, że do Forgotten daleko. I ja także żałuję, że Zvish opuścił skład. Ale przede wszystkim zgadzam się, że deathcore w wykonaniu DMD jest wybitny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bez zvisha to juz nie to samo :( byłem na koncercie, słuchałem, brak fajnego jajcarskiego klimatu DMD z przeszłości. Chłopaki silą się w nowych numerach na pseudo death metal co wychodzi im ...tak sobie, na siłę odcinają się od dawnego okresu wprowadzając do swojego wizerunku krzyże i flaki, co nawet patrząc z dystansem jest po prostu komiczne. Pokuszę się o radykalne stwierdzenie... ale nie wiem, czy nie lepiej by było zmienić nazwę po zmianie składu, nie wiem czy tam więcej osób się zmieniło? Czekam na płytę tak czy siak.

    OdpowiedzUsuń
  8. yay, czym my się odcinamy? 80% naszej koncertowej setlisty przez ostatni rok to stare numery gdyż nowych jeszcze nie chcemy grać na żywo, bo ich ludzie po prostu nie znają. na pierwszej EP jak był na okładce typ z ryjem kozła było ok, a teraz wielkie halo o standy z krzyżami? zmiana nazwy po zmianie jednego gitarzysty? c'mon :) materiał zawsze był szlifowany przez całą piątkę, a pisany (riffy) przez dwóch gitarzystów (z których jeden nadal gra w zespole) równomiernie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z każdym zdaniem, był fajny deathcore, w tej chwili jest mierny defmietal.

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja tam lubie ten mierny defmietal, bardziej niz ten fajny deathcore ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bo tak to jest że niektórzy lubią bardziej mierne rzeczy niż fajne.

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja myślę, że zmiana charakteru utworów jest wynikiem tego, że nowy gitarowy inspiruje się nieco inną muzą, a poza tym mało kto pociągnąłby tak złożone partie Zvisha w taki sposób jak on to robił i w jaki sposób on składał riffy, zatem w mojej opinii nie jest to chęć zmiany gatunku, tylko poprostu brak skilla, co widać też po nowym materiale, kóry jakiś czas temu wydali Undeadgod, miejmy nadzieję, że nowa płyta wróci skillem do demówki

    OdpowiedzUsuń
  13. Widziałem dmd na żywo trzy albo cztery razy, w tym raz z nowym gitarowym. I właśnie ostatnim razem największa kosa! Nie słucham death metalu wcale ale z tego co słyszałem live, nowy album będzie mistrzowski i wcale nie mniej coreowy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uważam, że progres (tak, moim zdaniem to progres) jest decyzją zespołu, efektem ich ciężkiej pracy i owocem ich zainteresowań. Jeżeli czują się dobrze w Death Metalu niech go grają. Myślę, że trzeba im zaufać z nadzieją że będą grać z takim zaangażowaniem i tak efektywnie jak deathcore. Życzę chłopkom jak najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  15. ej, a jak to jest, że nie lubicie "death metalowego" dmd, skoro oni jeszcze nie wydali płyty i puścili do sieci tyle o ile nowego materiału? hejters gona hejt, nawet zanim to będzie możliwe!

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak rykłem z nowego loga drołn maj dałn xD

    OdpowiedzUsuń
  17. suma sumarum - uważam że lans odwróconymi krzyżami jest co najmniej biedny.wszyscy kiedy bylismy kiedys mlodzi:D to sie słuchało szatana :D wyrosłem z tego rodzaju buntu i dlatego myśle ze lans odwróconym krzyżem(który jest nadmiernie disowanym symbolem w tych "modnych czasach") jest komiczny. DmD już się wypali poprzez nieudolne szukanie pomysłów na zaszokowanie odbiorców i sądzę że wykaże to ta nadchodząca płyta. I pokaże wszystkim innym kapelom o tematyce krakowskiej jak "zamkniętym i skompresowanym" środowiskiem jest krakowska scena gatunku so-called około-core. Ciekawi mnie nowa płyta, ale raczej sie nie napalam. koncentruje sie na nowych kapelach i świeżych pomysłach:)

    OdpowiedzUsuń