Krajs in wejn

Dzisiaj na warsztat biorę jeleniogórski skład Cries in Vain. Trafiłem na nich oglądając klip jakiejś innej polskiej kapelki, który ktoś z CIV średnio przychylnie skomentował. Pomyślałem, że sprawdzę zatem co sobą reprezentuje Cries In Vain. Odpowiedź jest krótka i konkretna - niewiele.





Muzycznie są to rejony melodyjnego death metalu na szwedzką modłę. Słychać jakieś tam próby wplatania patentów z bardziej nowoczesnego metalcore'a, czyli tak naprawdę wszystko co było zagrane i usłyszane już setki tysięcy razy.

Pozwolę sobie rozbić muzykę Cries in Vain na tzw. części pierwsze:
- Wokal. Kiepścizna w chuj. OK, rozumiem, że jak ktoś gra na basie i śpiewa na raz, to wymaga to pewnej dozy umiejętności. Respekt. Ale plz, lepiej się chyba skupić na jednej rzeczy, niż robić obie na odpierdol.
- Riffy. Napisane według następującej recepty:
1. Skopiuj najbardziej sztampowy riff ulubionej melodeathowej kapeli;
2. Uprość go;
3. Nadal nie zagrasz, uprość bardziej;
4. Zagraj go maksymalnie krzywo;
5. ????;
6. Profit.
Bieda.
- Sekcja rytmiczna - nuda, kwadraty. Do tego na udostępnionym materiale "studyjnym" perkusja brzmi jakby ktoś pizgał w karton i garnki.

Wizerunek i prezencja sceniczna kapeli to już inna sprawa - nie widziałem ich na żywo, to póki co nie będę oceniał, chociaż sądząc po filmikach, które sami wrzucili jest raczej beka.

http://www.youtube.com/watch?v=OtrYWhNP7KA

Jedyną rzeczą, która w pewien sposób ich wyróżnia jest użycie syntezatorów (klawiszy) i z tego, co widziałem, to grają  na nich również na żywo.

Cries In Vain to typowy przedstawiciel polcore'a. Zupełnie nieoryginalna muzyka, totalny brak pomysłu na siebie i ślepe powielanie utartych schematów. Czasem myślę, że ludzie, którzy grają w takich kapelach mają po prostu koncept "Będę grał w kapeli, bo lecą na to dupy i to jest zajebiste, a ja przecież tak bardzo chcę być zajebisty. Do tego jestem z Radomia".

Oczywiście nie mówię, że jest tak w przypadku tej konkretnej kapeli. Wychodzę jednak z założenia, że jeżeli ktoś coś robi z pasji, jak Popek tatuaże, to powinien się do tego przyłożyć, a nie robić coś na odpierdol. Jeżeli ktoś by mi powiedział, że jego pasją jest tworzenie muzyki i granie w zespole, a następnie pokazałby mi swoją radosną twórczość na poziomie Cries In Vain, In the Arms of Pierdytron, czy innego I Own The World, to w moich oczach byłby zwykłym lamusem robiącym pewne rzeczy bo są powszechnie uznane za fajne.

A lamusy dupa cicho.

-OD

ps. Z okazji nowego roku życzę sobie i nam mniej chujowych kapel. Dziękuję.